Chief 1940 r.
Właściciel Tomek
Zawsze moim marzeniem było posiadanie zróżnicowanych motocykli.
Tylko jeżdżąc na nich, użytkując i naprawiając uczę się i poznaję odmienne pomysły i rozwiązania konstrukcyjne z różnych epok i kontynentów…
Jednym z nich musiał być oczywiście motocykl w “kroju amerykańskim”. Z alternatywy Harley-Indian, nie mając co prawda doświadczenia, wybrałem Indiana. Dlaczego? Szukałem “ikony” pojazdu z USA, więc duży, dolnozaworowy silnik. Silnik Indianów z końca rozwoju tej marki wydaje się być najbardziej dojrzałą konstrukcją z “dolnym” rozrządem.
Indian urzekł mnie wąskimi, stylowymi błotnikami, zwartym zespołem napędowym, zamkniętym obiegiem oleju, podobno bardziej dynamicznym od odpowiadających modelowo HD silnikiem.
W gamie modeli padło na Chief 1937-39, koła 18″, resor, wąskie, subtelne błotniki, czysta konstrukcyjnie linia “sztywnej” ramy… Ale niestety nie dałem rady – cena marzenia przerastała moje możliwości…
Zdecydowałem się na Chiefa 1940. Model wyjątkowy, bo to pierwszy rok Indianów z “miękkim” zawieszeniem tylnego koła na suwakach i głębokimi błotnikami. Te przy swoim ciężarze, braku funkcjonalności przez utrudnianie prac przy kołach czy zawieszeniach są kwintesencją stylu “Art Deco” i swoimi miękkimi, opływowymi liniami pudła skrzypiec drwią jakby z błotników Harleyowskich, na wskroś utylitarnych, szerokich i nudnych, o profilu i finezji łopaty…
Z modelem starszym wspólne są koła 18″ i resor ćwierć eliptyczny w przednim zawieszeniu. Dobre chociaż to… Zresztą skoro celem ma być zgłębianie tajemnic marki, 1940 też jest dobry.
Egzemplarz przyjechał kompletny z Kanady na wiosnę 2021, opisany jako “po remoncie”, ale przejechane w kilka miesięcy 1,5 tys. km obnażyło wiele niedostatków – konieczne okazuje się poznawanie konstrukcji zarówno podwozia jak i zespołu napędowego…
Ale przecież o to w końcu mi chodzi w kontaktach z zabytkowymi motocyklami…